
A może tak kompostownik? 13 porad jak zmniejszyć ilość produkowanych śmieci :)
Właśnie przeczytałam ciekawy artykuł o dziewczynie, która podjęła się wyzwania nie produkowania śmieci (link tutaj).
Z danych przedstawionych w jednym z opracowań Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wynika, że w Polsce najwięcej produkuje się odpadów kuchennych, ogrodowych, z papieru i tektury oraz z tworzyw sztucznych. Na kolejnych miejscach listy są pozostałe odpady, z niebezpiecznymi na szarym końcu.
Nasuwa mi się zatem wniosek, że możemy doprawdy dużo zrobić , aby nie tonąć w oceanie śmieci.
Jestem zdania, że bardzo dużo – jeśli nie najwięcej – zależy od naszych wyborów, decyzji, przemyśleń i chęci. Nie zrzucajmy winy tylko na władze (czyli niby reprezentantów naszej woli 😉 ).
To my dokonujemy zakupów, to my decydujemy co jedzą nasze dzieci, psy i koty. To my możemy się jednoczyć w dobrych inicjatywach. To my możemy wpływać na władze oddolnie, bynajmniej nie tylko przez uczestnictwo w tzw „wyborach” 😉
Chcę dziś napisać o tym co możemy robić każdego dnia, a nie tylko raz na 4 lata.
O tym na co mamy REALNY WPŁYW.
I co możemy czynić by nasze życie nie było „śmieciowe”.
Cóż, od dawna staram się być „oszczędna” w produkcji odpadów.
A oto co robię i co polecam:
1. Od lat używam wielorazowych tkaninowych toreb na zakupy.
I bardzo je sobie cenię za wygodę, uniwersalność, często styl. Torby szyję sobie też sama 🙂
2. Zwykle odmawiam gdy sprzedawca ładuje moje zakupy w woreczek albo plastikową reklamówkę. Choć nie zawsze jest to możliwe. Do dziś jednak, spotykam się często z lekkim zdziwieniem ze strony sprzedających, gdy wyciągam swoją torbę. Oni pakują zakupy w plastik już niejako automatycznie, czasem pytają. Rozumiem trochę tę postawę. Sama przez wiele miesięcy, sprzedając ekologiczną żywność, pakowałam ją w nieekologiczne worki. Co gorsza klienci zwykle o nie prosili. I choć ja nie zamieniłam się w automat – chyba, ze pytanie „czy zapakować w siatkę” – można uznać za przejaw automatyzmu…. Żałuję, że tylko w niewielu sklepach można jeszcze spotkać się ze zwyczajem pakowania wędlin czy innych produktów w papier – i to nie w taki papier powleczony plastikiem. Ale zwykły mocniejszy papier niepergaminowy. Bo ten pergaminowy ekologiczny to raczej nie jest (procesy jakim jest poddawany by uzyskać efekt finalny są mało naturalne moim zdaniem).
Źródło obrazka: http://s.v3.tvp.pl/
Nie polecam nikomu pakowania w gazetę 😉 bo to grozi zatruciem metalami ciężkimi, ale czy sensownym zatem wydaje się być chodzenie do sklepu czy na bazarek z własnymi pojemnikami wielorazowego użytku? Myślę, że to dobry pomysł. Choć nierealny w hipermarkecie… uważam jednak, że hipermarket nie jest konieczny do życia, a w małym osiedlowym warzywniaku czy mięsnym na pewno nie będą gonić kogoś jeśli wyskoczy z własnym pudełkiem.
3. Segregować odpady. Dziś to dość łatwe, bo przepisy unijne „wymusiły” na gminach wprowadzenie pewnych mechanizmów i rozwiązań. Ale pamiętam czasy kiedy jeździłam samochodem wypchanym plastikami i papierem na drugi koniec osiedla, zapychając pojemniki. Swoją drogą dość dużo było tych śmieci, między innymi dlatego, że swego czasu zaopatrywałam się często w marketach, w których nie jest łatwo o produkty nieopakowane.
Segregacja wydaje się mieć sens kiedy odpad jest odpowiednio zagospodarowany…
A chyba mało kto interesuje się tym, co dzieje się z tymi stertami plastiku, szkła, metalu, które trafiają do zakładów oczyszczania…
źródło obrazka: http://mzgk.chrzanow.pl/assets/zmgkChrzanow/media/files/09451f30-50fc-42b6-ac5f-1e254f76dc01/ulotka-smieci-2.jpg
4. Pozostawiać niektóre opakowania do dalszego użytku w domu, ogrodzie, kuchni. Choć nie jestem zwolenniczką produkowania tzw. „przydasi”, to jednak niektóre opakowania są według mnie godne drugiego życia 🙂 Podoba mi się pomysł robienia z reklamówek jednej nowej torby – co, jak tylko uzbieram pokaźną ich ilość, z przyjemnością uczynię. Niekiedy trudno jest nabyć rzecz bez opakowania. Wówczas często zostawiam opakowanie, jeśli mogę mu jeszcze podarować drugie, trzecie czy nawet czwarte życie.
źródło zdjęcia: Część wystawy Art.Upcykling.pl w Katowicach
5. Kupować rzeczy używane.
Zarówno ubrania, jak i inne przedmioty. Kupuję oczywiście także i rzeczy nowe, ale ciekawym wyzwaniem jest ograniczenie się do używanych (pomijam jedzenie). Generalnie staram się jednak częściej sięgać po rzeczy, które mają już „doświadczenie życiowe” 🙂
Lubie przedmioty z duszą 🙂 Lumpeksy, pchle targi, bazarki, osiedlowe wystawki, wyprzedaże…
Jest tyle okazji. Zdarza mi się czasem wziąć nawet coś używanego ze śmietnika. Wtedy to już podwójna korzyść, bo za darmo.
6. Gotować w domu.
Uważam, ze to ważny punkt. Bo kupowanie wszelkich gotowców – czy to nawet zdrowych batonów raw, czy to chrupek gryczanych albo jakichkolwiek innych produktów, zawsze wiąże się z produkcją śmiecia, jakim jest jego opakowanie. Przygotowywanie posiłków i przekąsek w domu, ogranicza ten proceder i to moim zdaniem znacząco. Zwłaszcza jeśli wcześniej zastosuje się rozwiązania wspomniane wyżej.
7. Jeść naturalną i nie przetworzoną żywność.
Kupować na bazarze, mleko od chłopa, kwasić je, robić samemu twarożek.
Cały kurczak czy kura może wylądować w pojemniku wielorazowym, albo w jednym woreczku ewentualnie, gdy kupujemy go na bazarze czy w sklepiku. Po co te tacki, pochłaniacze wilgoci, worki, folie. A mus jabłkowy można zrobić w domu w 15 minut i będzie on zdrowszy niż ten zakupiony, co z tego, że zapakowany w słoik…
8. Robić samemu kosmetyki.
Ja robię to od lat. Co pewnie mogliście zauważyć po moich ostatnich wpisach. Pomysł jest świetny z wielu względów. Choć przyznam, że i tutaj można wpaść w swoistą pułapkę…
Bowiem im więcej się kombinuje i komplikuje, tym więcej się kupuje składników… tym więcej zbędnych opakowań pozostaje po ich zużyciu…
Tak i tu trzeba być czujnym. Warto robić większe zapasy składników, kupować większe opakowania. Robić kosmetyki dla kilku osób i moim zdaniem stosować proste receptury, do czego też namawiam.
9. Stosować proste ekologiczne i naturalne środki czystości.
Mam na myśli sprzątanie po prostu. Stara poczciwa szczotka do zamiatania, soda oczyszczona, ocet, kwasek cytrynowy, olejki eteryczne, orzechy piorące…
Osobiście kupuję jeden jedyny detergent ekologiczny. Jest nim płyn do mycia naczyń z Rossmana (tak, niestety to korporacja…Ale ma sporo ciekawych produktów wartych uwagi i ekonomicznych z wielu względów). Żałuję, że płyn ten jest w małym 500ml opakowaniu, bo chętnie kupowałabym jeden wielki raz na kilka miesięcy. Płynu używam do mycia naczyń, łazienki, podłóg, mebli, sufitów i kuchennego zlewu. Wzmacniam jego działanie sodą i kwaskiem cytrynowym. Sprawdza się rewelacyjnie a kosztuje raptem 5 zł. Przymierzam się jednak do zrobienia płynu uniwersalnego z orzechów piorących i niedługo będę robić mydła – które tez można używać na wiele sposobów.
10. Nie przesadzać ze sprzątaniem i myciem.
Tak, to nie żart. Jestem zwolenniczką powiedzonka „że częste mycie skraca życie”. bakterie są naszymi sprzymierzeńcami i jesteśmy od nich uzależnieni. Pęd ku sterylizacji naszego otoczenia, jest jednym z największych błędów cywilizacji – moim zdaniem. Oczywiście, pomijam skrajne sytuacje, kiedy czasem trzeba trochę przytłumić niektóre żyjątka, bo mogą wziąć nad nami górę, ale używanie mydeł antybakteryjnych, płynów o takim samym działaniu, czy nawet mycie rąk po robieniu siusiu we własnym domu, uważam za przesadę. Bowiem po pierwsze tylko żywy kontakt z bakteriami i innymi mikroorganizmami (wszelkimi, także tymi patogennymi) daje nam prawdziwą odporność, po drugie normalne życie w zgodzie z naturą nie może się obejść bez kontaktu z tymi malutki żyjątkami 🙂
A dlaczego wspominam tym przy okazji ograniczania śmieci – zwyczajnie dlatego, że „fobia czystości” przekłada się na nasze wybory konsumpcyjne w szerokim zakresie (od kupowania środków czystości i kosmetyków po kupowanie leków, do czego rychle prowadzi życie „bez brudu”. O brudzie możecie troche poczytać w moim poście o naturalnych suplementach.
11. Wymieniać się rzeczami. Pożyczać (ale i oddawać 🙂 )
Barter to świetny pomysł. Wymieniaj ubrania, meble, przedmioty użytkowe. Notatki z zajęć 🙂 Książki, telefony, a może i nawet zupę na obiad czy deser 🙂
Taka wymiana to dobry pretekst do spotkań z przyjaciółmi, sąsiadami. To okazja do zacieśniania więzi społecznych, zawierania nowych znajomości… Mnóstwo korzyści. Nie musimy się wymieniać tylko w gronie rodziny. Można organizować osiedlowe „imprezy wymiankowe”. Powrócić do organizowania targów używanych podręczników, zabawek…
źródło obrazka : https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS8jeB4W4cnqVLIof0HW-6OhvgZtUh4u1JZImU6XBzM7OZKNEL9
12. Zorganizować kompostownik.
Kompostownik to cudowny „twór” 🙂 My już drugi postawiliśmy w naszym ogródku. Lądują w nim wszelkie odpady organiczne i odchody naszych zwierząt domowych także.
Zupełnie nie rozumiem dlaczego właściciele domków jednorodzinnych odchodzą od tego zwyczaju. Przecież nawet w miastach można spokojnie kompostować sobie odpady, a nie tylko skoszoną trawę czy liście… Nie wiem, może nie lubią zapachu, który wokół kompostownika może się roznosić. Nie jest to jednak zbyt uporczywe, uważam. A przerobione przez mikroorganizmy i robaczki odpady można używać potem w ogrodzie jako nawóz. A nie kupować sztuczne nawozy (lub czasem naturalne) w torbach, opakowaniach… Tworząc jednocześnie niebiodegrawadalne odpady…
O ile mieszkańcy bloków nie mają takiej możliwości – co rozumiem, chociaż jeśli ktoś posiada działkę rekreacyjną, na której może postawić kompostownik…
Kompostownik bardzo ogranicza produkcję śmieci. Można sporo zaoszczędzić – na nawozach, na wywozie śmieci (choć tu trudno, bo i tak umowy są stałe i opłaty zryczałtowane a urzędnicy mówią nam jak wielki pojemnik na odpady jest nam dedykowany), ale jest satysfakcja 🙂 Wiem, że państwo w jakim żyjemy dość mocno nas ogranicza i często hamuje naszą aktywność twórczą. Przepisy mają nas chronić 😉 śmieszne. Ja uważam, że częściej nas ranią a chronią tych co prawo łamią. Ale cóż, żyjemy w państwie opiekuńczym i niektórzy to lubią. Ja nie. Dlatego małymi kroczkami – z chęcią z niego się wypisuję. Czas pokaże jak daleko zajdę; )
13. Minimalizm – to w zasadzie podsumowanie wszystkich 12 punktów, które polecam. Wszystko co napisałam tak naprawdę moim zdaniem mieści się w idei minimalizmu. Nie wiem, jak wielu z Was odbiera ten swoisty sposób na życie, tę postawę. Ja zetknęłam sie z nią pierwszy raz dawno temu, obserwując mojego Przyjaciela. Który swoją postawą najpierw wbudzał mój sprzeciw, budził dyskomfort. Jednak tak naprawdę jego postawa zainspirowała mnie do pozytywnych dla mnie zmian. I weszłam w to bardziej. Życie zgodne z ideą minimalizmu nie musi oznaczać wyrzeczenia się wszystkiego co posiadamy. Choć może, jeśli komuś daje to szczęście. Współcześnie nie jest łatwo zaszyć się w lesie i zyć tam przez lata. Nie wiem czy znacie przypadek Pana, któremu społeczeństwo nie daje żyć spokojnie w ziemiance, którą sobie buduje. Instytucje pomocy społecznej na siłę chcą go uszczęśliwiać… Tu znowu dotykam kwestii systemu w jakim żyjemy, jaki tworzymy i idei państwa opiekuńczego, która nie wiele ma wspólnego z wolncością. Do której jednak, według mnie, świadomy minimalizm prowadzi.
Im mniej posiadasz, tym więcej masz – wolności własnie. Spróbuj pozbyć się wszystkich rzeczy nieużywanych z domu… Zobaczysz jak lżej zrobi Ci się na duchu. A może nawet zyskasz parę monet w Twoim portfelu, bo akurat ktoś bardzo tych rzeczy może potrzebować i gotów jest za nie sporo zapłacić.
O minimalizmie, jako postawie i sposobie na życie powstało w Internecie wiele blogów i stron, sporo książek. Niektórzy poddają go druzgoczącej krytyce, inni wychwalają pod niebiosa. Ja staram się mieć dystans i nie popadać w skrajności, bliżej mi jednak do pochwały minimalizmu.
Tu możecie trochę poczytać o tym zjawisku 😉
– http://www.prostyblog.com/
– http://www.wolnymbyc.pl/category/minimalizm/
Na pewno moja „szczęśliwa trzynastka” mogłaby się jeszcze rozrosnąć o kolejne punkty i ucieszę się, jeśli ktoś zechce się w temacie wypowiedzieć i dołączyć kilka swoich pomysłów.
Pozdrawiam zielono:)
Obserwuj NATULE w social media:

