Naturalny makijaż - część 1 - szminki
Witajcie :) Kolorowo :)
Makijaż kolorowy jest mi bliski od około 19 lat. Lubię się malować, choć zwykle "podmiotem" (nie lubię o swoim ciele mówić jak o przedmiocie) moich malowideł są oczy i czasem usta. Nie nakładam na twarz podkładów ani pudrów, czasem stosuję róż. Z makijażem oczu lubię się jednak bawić, a usta smaruję głównie delikatnymi błyszczykami lub szminkami - czasem kupnymi naturalnymi, ale głównie własnej roboty.
W tym poście opowiem Wam o moich eksperymentach na szminkach i pomadach do ust.
Jako, że chciałam by było full naturalnie i z produktów dostępnych w domu, z radośćią przygotowałam swoje naturalne "pigmenty" z suszonego kwiatu hibiskusa oraz suszonego buraka. Surowce te zmieliłam w młynku do kawy a potem jeszcze utarłam w moździerzu, z nadzieją, że uda mi się je mocno rozdrobnić.
Po lewej - suszony burak, po prawej - kwiat hibiskusa
Zmielony hibiskus i burak
W szafce z przyprawami znalazłam jeszcze mielony granat, który także zmieliłam w możdzierzu.
Barwniki wyglądały nieźle, choć niestety obawiałam się, ze będzie problem z ich rozpuszczalnością w tłuszczach...
Od lewej: burak, granat, hibiskus, węgiel
Jako barwników można użyć też kakaa sproszkowanego, cynamonu czy kurkumy. A zielonego (tylko raczej nie do szminki ;) ) - spiruliny albo sproszowanej pszenicy.
Mozna też poeksperymentować z płatkami nagietka i róży... Ale nie tak łatwo moim zdaniem je zmielić :/
Ten ostatni czarny pigment - to węgiel aktywny (taki leczniczy). Węgiel posłużył mi do eksperymentów z eyelinerami i tuszami do rzęs - o czym opowiem w części drugiej wpisu :)
Próba zmieszania zmielonych buraków, hibiskusa oraz granatu z tłuszczami (w postaci "bazy do szminki", na którą przepis zaraz podam), niestety, tak jak myślałam spełza - jak dla mnie - na niczym ciekawym... Szminka uzyskała bardzo delikatne zabarwienie, a dodatkowo i wcale nie ekstra, w produkcie pozostały małe drobinki, które na ustach były już dość mocno widoczne. Taka opcja nie spełniła w ogóle moich oczekiwań.
Nie chciałam jednak zmarnować zmielonych surowców barwnikowych, wiec postanowiłam zrobić z nich olejowy macerat. Wszystkie proszki umieściłam w słoiku, zalałam olejem (użyłam sezamowego) i podgrzałam miksturę do temperatury około 40 - 50 st.C . Całość macerowałam dwie doby, od czasu do czasu podgrzewając olej z proszkami i wstrząsając zawartośćią słoika.
W efekcie (po przecedzeniu przez bawełnianą szmatkę) wyszedł czerowonawy olej. I taki też postanowiłam użyć do zrobienia delikatnie barwiącego odżywczego błyszczyka.
Do wykonania BŁYSZCZYKA potrzeba:
- 5 częśći oleju (maceratu z buraka, hibiskusa i granatu)
- 1 część wosku pszczelego (ja użyłam wosku białego) Składniki należy podgrzać w kąpieli wodnej, wymieszać dokładnie. Błyszczyk gotowy.
A na ustach prezentuję sie równie ciekawie :)
Błyszczyk trzeba nakładać pędzelkiem lub palcem. Można tez dodać połowę sugerowanej przeze mnie ilosci wosku - i wówczas przelać błyszczyk do pojemniczka z kulką (aplikator). Gdy dodasz wiecej wosku i np masła karite lub łoju - konstystencja bedzie bardziej zwarta a całość wówczas można umieścić w pojemniczku na szminkę (wysuwany sztyft). Dla podkręcenia połysku warto dodać jeszcze oleju rycynowego. Można też zaszaleć i dodać już na samym końcu przed zastygnięciem masy, kapsułkę z witaminą E (do kupienia w aptece).
Do maceracji można użyć oleju migdałowego, jojoba albo na przykład olejku z nasion marchwi lub palmowego (z miąższu) - wtedy wykorzytamy jeszcze barwniki zawarte w tych dwóch ostatnich olejach.
"Domowe pigmenty" jak dla mnie średnio się sprawdziły. Chciałam uzyskać efekt kolorystyczny bardziej intensywny - ale nadal naturalny. Dlatego postanowiłam sięgnąć po naturalne PIGMENTY MINERALNE.
Kosmetyki mineralne - do makijażu oczu, twarzy - używam od lat. Bardzo je sobie cenię i lubię je aplikować (mają postać proszków, ale są kremowe jeśli chodzi o aplikację). Sa bardzo wydajne i intensywne w barwach. Makijaż jest trwały. Polecam - ja wiele lat temu zakupiłam cienie mineralne na tej stronie i mam je do dziś. Ceny w tym sklepie są przystępne a jakość produktów moim zdaniem bardzo dobra.
Wracając do szminek - postanowiłam do "bazy szminkowej" dodać trochę pigmentów mineralnych, które akurat mam w domu. I tę opcję uważam za optymalną :) jesli chodzi o szminki domowej roboty.
Można samemu skomponowac różne odcienie szminki - takie jakie lubimy, używając ulubionych pigmentów i gotowych mieszanek :) Matowe, perłowe, w odcieniach różu lub brązu czy pomarańczu. Można także pigmenty nałożyć bezpośrednio na usta, rozetrzeć i na końcu posmarować usta "bazą szminkową" :) lub balsamem czy sztyftem - na które to kosmetyki przepisy podawałam w tym wpisie :) Zapraszam do eksperymentowania :)
Tak prezentuje się szminka z minerałami na dłoni i na ustach. Dałam niewiele pigmentów, dlatego szminka nie jest bardzo kryjąca.
Jedynym "domowym pigmentem" z dość zadowalającym efektem końcowym - okazało się kakao :)
Dodane do "bazy szminkowej" lub innego błyszczyka przygotowanego w domu, pozostawia na ustach ładny brązowy odcień, choc czasem można trafić na delikatne drobinki. Po dodaniu miodu - robi się całkiem smaczna szminka :)
Przepis na BAZĘ SZMINKOWĄ (około 55 g - czyli około 5 szminek w aplikatorach po ok. 10 gr):
- 10 gr wosk pszczeli (najlepiej biały)
- 30 gr olej rycynowy
- 5 gr olej kokosowy
- 10 g łój wołowy (lub jeśli nie masz to masło kakaowe)
Można zamiast 30 gram oleju rycynowego - dać 20 gram rycynowego i 10 gram oleju jojoba lub migdałowego.
Składniki nalezy umieścić w pojemniczku, podgrzać do całkowitego rozpuszczenia wosku i łoju (masła kakaowego) w kąpieli wodnej, dokładnie wymieszać. Na końcu dodać pigmenty mineralne - no chyba, ze ktoś woli spirulinę i zieloną szminkę :P
Dziękuję za uwagę i zapraszam do drugiej częśći postu, gdzie powywnętrzniam się trochę na temat domowego tuszu do rzęs i eyelinerów.