Maść propolisowa na łoju wołowym z olejem z rokitnika i pichtowym
To cudowne mazidełko - jest wielozadaniowe. Dopracowałam moją wcześniejszą recepturę - klikają w ten tekst przeniesie Was do przepisu podstawowego jak zrobić tę maść, a efekt pracy testuję od tygodni na sobie. A konkretniej na swojej bliźnie, która ładnie się goi i wygląda bardzo dobrze, jak na półtoramiesięczny stan.
Wiel osób z podobnymi bliznami uskarża się na mrowienia, bóle, tkliwość i długie gojenie się. Ja - być może nie tylko jedynie dzieki maści, ale także diecie - uważam, że moja blizna naprawdę wygląda ładnie i w zasadzie już o niej nie pamiętam (tylko wtedy gdy ją smaruję ;) ).
MAŚĆ GOJĄCĄ, którą proponuję, można stosować na zagojone już wstępnie zranienia, zadrapania, otarcia, wypryski i wysypki skórne, niektóre dermatozy, czyraki, blizny po trądziku, na inne blizny (!!!choć już takie zrośnięte - nie otwarte rany. Na głebokie otwarte rany, albo rany po oparzeniach - nie stosujemy tego typu maści. takie blizny należy skonsultować z lekarzem).
Ta maść pomoże szybciej zwalczyć pryszcza ze stanem zapalnym czy opryszczkę. Dobra jest też na popękane mocno usta czy generalnie na podrażnioną, przesuszoną i swędzącą (np egzemę, skórę atopową, liszajca) skórę.
Naprawdę warto ukręcić sobie takie cudo w domu. Mogę też podzielić sie swoimi zapasami ;) (pisz na adres: natule.art@o2.pl)
Maść jest rewelacyjna gdyż:
- jest 100% naturalna (zawiera tylko naturalne składniki)
- zawiera zdrowe zwierzęce tłuszcze, które wykazują ogromne powinowactwo do ludzkiej skóry i jej wydzieliny (sebum) - łoje wołowy i gęsi oraz lanolinę Więcej o tym piszę poniżej - zapraszam.
- zawiera pszczele cudowne produkty takie jak propolis, miód i wosk pszczeli
- zawiera olejek z rokitnika
- dodatek olejku pichtowego potęguje jej właściwości lecznicze i pielęgnacyjne
Krótko opowiem o poszczególnych składnikach maści, najpierw jednak wszystkie je wymienię: - łoj wołowy, - nagietkowy macerat z łoju gęsiego, - lanolina, - wosk pszczeli, - propolis, miód, - olejek z rokitnika, - olejek pichtowy.
Jak można łatwo zauważyć tłuszcze zwierzęce są obecne i bardzo przeze mnie cenione, w kosmetykach, które wykonuję i które polecam. Jestem ich wielką fanką i żałuję, że odkryłam ich właściwości pielęgnacyjno lecznicze tak późno. Sięgam również po roślinne tłuszcze wysokiej jakości - bo i one niosą ze sobą wiele dobrego. A w połączeniu z wysokiej jakości tłuszczami zwierzęcymi - wołowym, gęsim, kozim czy baranim, albo pozyskiwaną z wełny lanoliną, tworzą doprawdy cudowne kompozycje - kosmetyki, które koją skórę, są z nią bardzo kompatybilne - że tak to ujmę. Szerzej o właściwościach tłuszczy zwierzęcych i dlaczego tak je polecam, napiszę więcej w osobnym poście.
A tymczasem przedstawiam bliżej składniki mojej cudownej ulubionej maści wielozadaniowej.
ŁÓJ WOŁOWY - jest tłuszczem pozyskiwanym z bydła rogatego, z różnych miejsc w tuszy. Najbardziej pożądany jest tłuszcz okołonerkowy. Ja jednak uważam, że najważniejsze jest to, aby tłuszcz pochodził od zwierzęcia hodowanego naturalnie - czyli wypasanego na łąkach, także w słoneczne dni, nie karmionego paszą. Tłuszcz wołowy ma jasnożółte lub żółte zabarwienie, o czym decyduje zawartość karotenoidów w tłuszczu. Na co z kolei wpływa właśnie to w jakich warunkach zwierze żyje. Tłuszcz powinien być wytapiany w niskiej temperaturze - nie przekraczającej 80 st. C, dzieki czemu zachowuje więcej właściwości zdrowotnych. Na jakość tłuszczu ma także wpływ wiek zwierzcia. Po wytopieniu zwykle staje się białawy. W konsystencji jest twardy i kruchy, praktycznie bezzapachowy.
Łoj wołowy zawiera kwasy tłuszczowe w takiej konfiguracji:
- kwas mirystynowy - 3,3%
- kwas palmitynowy - 24,9
- kwas stearynowy - 24,1%
- nienasycony kwas mirystynowy - 0,4%
- nienasycony kwas palmitynowy - 2,4%
- kwas oleinowy - 41,88%
- kwas linolowy - 1,8%
Ilość NNKT wynosi 4%.
Jak widać łój zawiera sporo kwasów nasyconych (przypominam, że olej kokosowy zawiera wiecej ;) ) jest jednak źródłem solidnej ilości kwasów niensayconych - oleinowego (ok. 42%).
Łoje zwierzęce - w tym łój wołowy - były używane w lecznictwie i pielegnacji skóry od wieków. Dopiero w XX wieku zostały wyparte przez tłuszcze roślinne, ich pochodne oraz produkty pochodzenia ropy naftowej. Czy z korzyścią dla ludzi... Śmię wątpić. Tak samo, jak wyrugowanie tłuszczy zwierzęcych z diety, tak samo i wycofanie ich z lecznictwa i kosmetyki, uważam, że niekorzystnie wpłynęły na na luzkie zdrowie. Niekiedy można jeszcze kupić kosmetyki dla zwierząt - przygotowane częsciowo z łoju. I - co mnie nie dziwi - wielu ludzi stosuje te mazidła na swoje ciało :) Ja sama przygotowałam też maść uniwersalną dla zwierzaków, która nazwałam PSIA MAŚĆ - klikając tutaj przeczytasz o niej :)
Skóra jest największym organem naszego ciała. Pełni nie tylko funkcję wydalniczą, ale przede wszystkim chłonną. Warto o tym pamiętać, gdy postanawiamy kłaść na nią jakiś środek... czy to kosmetyk, czy też lek. Byłoby idealnie kłaść na skórę to co jesteśmy w stanie strawić. To samo, uważam, odnosi się do zwierząt, które nawykowo oblizują swoje ciało, dlatego także i w ich przypadku jestem zwolenniczką stosowania naturalnych maści czy smarowideł (jesli jest potrzeba stosowania czegokolwiek w ogóle).
Warto pamiętać, że substancje, które tworzą kosmetyki drogeryjne, pozyskiwane i otrzymywane są w skomplikowanych procesach chemicznych w laboratoriach. A te z kolei nie pozostają obojętne dla końcowego produktu tego procesu - czyli surowca. Po prostu w tym produkcie mogą pozostać jakieś resztki substancji chemicznych używanych w procesie technologicznym... Dlatego ja tworzę oraz polecam proste receptury z nisko przetworzonych składników, naturalnych.
Okazuje się współcześnie, że badania potwierdzają tradycyjną mądrość naszych przodków i to, że stosowali zwierzęce tłuszcze w leczeniu ciała (skóry) i w diecie. Wiadomym jest fakt, iż błona komórkowa składa się głównie z kwasów tłuszczowych. Tłuszcze nasycone stanowią co najmniej 50 % błony komórkowej. Miedzy innymi dlatego, ze są bardziej stabilne temperaturowo niż tłuszcze nienasycone i to daje błonie komórkowej jej niezbędną sztywność i integralność dla prawidłowego funkcjonowania. Składnikiem błony komórkowej są też wielonienasycone kwasy tłuszczowe w odpowiedniej proporcji, gorzej tylko, że współczesna dieta statystycznego człowieka "zachodu" obfituje w te kwasy tłuszczowe (wielonienasycone - obecne w tłuszczach roślinnych, w zbyt dużej ilości działające z resztą prozapalnie), a kwasy nasycone są nadal - niesłusznie, choć za pewne celowo - uważane za głównych sprawców chorób cywilizacyjnych.
Zdrowe komórki skóry korzystają z nasyconych i jednonienasyconych tłuszczów w swoich procesach.
Dlatego właśnie łój - ze swoimi proporcjami kwasów tłuszczowych - tak badzo jest ze skórą naszą kompatybilny. Bowiem w łoju jest zazwyczaj od 50 do 55 % kwasów tłuszczowych nasyconych - podobne są proporcje tłuszczy naszych błon komórkowych.
Zatem logiczne jest, że najbardziej korzystne dla naszej skóry będzie obkładanie go tłuszczem o podobnym profilu kwasów tłuszczowych, jakim są właśnie łoje. I tu znów przypominam, ze to dlatego olej kokosowy jest tak dobry dla ludzkiej skóry - bo zawiera dużo tłuszczy nasyconych... Podobne jak masło karite czy masło cupacu.
Kolejną istotną przesłanką zgodności łoju w biologią naszej skóry jest jego podobieństwo do sebum - tłustej, woskowatej substancji wytwarzanej przez naszą skórę w celu jej zabezpieczenia, między innymi przed utratą wilgoci. W rzeczywistości słowo "sebum" oznacza "łój" - logiczne, że nie przypadkiem ;) Najwięcej gruczołów łojowych, które wytwarzają sebum jest na skórze twarzy, skórze głowy, w mniejszej ilości występują na całym ciele - za wyjątkiem stóp i dłoni :)
W odniesieniu do kwestii zgodności łoju zwierzcego z biologią naszej skóry, warto pamiętać, że też jesteśmy zwierzetami ;) więc do roślin jest nam trochę "dalej" i produkty roślinne są dla nas mniej wartościowe.
Łój zawiera ponadto liczne naturalne substancje aktywne rozpuszczalne w tłuszczach: witaminy A, D i K, a także witaminę E, które to niektóre znajdują się tylko w tłuszczach zwierzęcych, a wszystkie są niezbędne dla naszego zdrowia. Przypominam, ze ważne, by łój pochodził od zwierząt karmionych i hodowanych naturalnie!
Łój od zwierząt karmionych trawą zawiera równieć CLA (kwas linolowy), któremu przypisuje się właściwości przeciwrakowe i przeciwzapalne. Zawiera także kwas oleopalmitynowy, który posiada naturalne właściwości przeciwbakteryjne.
Dobrej jakości łój od zwierząt karmionych naturalnie ma nie tylko odpowiedni zdrowy profil tłuszczowy, ale także większą ilość wymienionych wyżej witamin.
Ponieważ, jak wyjaśniam wczesniej, łój wykazuje dużą zgodność biologiczną z ludzką skórą - kosmetyki produkowane na jego bazie ładnie się wchłaniają i nie powodują tłustego wyglądu ani odczucia tłustości na skórze. Kto próbował moich masełek do ciała albo kremu ochronno-regenerującego, pewnie to potwierdzi - choć ten ostatni z uwagi na zawartość wosku, jest celowo troszkę dłużej wchłanialny.
Zrobiony na bazie łoju kosmetyk jest uniwersalny i może być stsoowany na każdą część ciała. Dlatego ja między innymi polecam kremy i masła, które mogą być stosowane z powodzeniem na twarz oraz na dłonie czy stopy. Lubię te uniwersalność i nie wynika ona bynajmniej z lenistwa. Ale z logicznych przesłanek. Myślicie, że dlaczego producenci kosmetyków drogeryjknych zasypują nas kremami do każdej części twarzy, ciała...Wiadomo dlaczego...
Kosmetyk z łoju (z łojem) może być stosowany do wszelkiego rodzaju chorób skóry, w tym na skórę suchą, spierzchniętą, zrogowaciałą, popękaną i zniszczoną słońcem.
Na wysypkę, pieczenie, świąd, zmarszczki (tak, łój pieknie wygładza zmarszczki), i wiele innych skórnych przypadłości. Łój daje skórze składniki odżywcze, których ona potrzebuje, aby skutecznie mogła sama się uleczyć.
Może być stosowany jako kojący krem po goleniu (pomyślę nad recepturą dla Panów :)).
Warto stosować łojowe mazidła na dziecięcą skórę (w przypadku wysypek, pokrzywek czy pieluszkowego skóry)eje i masła shea,"
Wiecie już dlaczego tak cisnę na łoje zwierzęce? Dlaczego chce je zrehabilitować? Współczesny przemysł nie jest zaintersowany produkcją szminki czy balsamu z łojem, bo jest to po pierwsze nieopłacalne. Po drugie poszczególne partie kosmetyków mogą się od siebie różnić nieznacznie - w zależności od składu łoju zwierzęcia (problem znika, gdy zamawia się uzyskiwany chemicznie surowiec nienaturalny). Poza tym taki kosmetyk można zrobic samemu w domu lub poprosić kogoś znajomego, kto dysponuje składnikami...
Miało być krótko a wyszło jak zwykle ;)
No to teraz NAGIETKOWY MACERAT NA GĘSIM ŁOJU :) W temacie gęsiego łoju dodam, że w porównaniu do wołowego czy nawet wieprzowego, zawiera więcej kwasów nienasyconych (około 60 - 65% - jedno i wielonienasyconych, w tym przeważa oleinowy). Natomiast mniejsza ilość kwasów tłuszczowych nasyconych - około 35% - między innymi sprawia, że tłuszcz ten ma bardziej płynną konsystencję. Poza tym, że jest smaczny i zawiera witaminy A,D,E i K, tłuszcz ten także od wieków stosowany był w lecznictwie (na regenerację stawów, bóle stawów - ma działanie bardziej rozgrzewające od innych tłuszczy zwierzęcych).
Pomocny jest też przy zapaleniu płuc, oskrzeli i przeziębieniu (do smarowania).
Wpływa kojąco i regenrująco na skórę, w moim wydaniu - dodatkowo wzmocniony składnikami czynnymi z nagietka.
Nagietek lekarski - surowcem leczniczym są kwiaty rośliny, które zawierają mieszaninę saponin trójterpenowych, pochodnych kwasu oleanolowego oraz alkoholi trójterpenowych. Zawierają też karotenoidy i flawonoidy. W płatkach wykryto także śluz, gorycze, olejek eteryczny, fitosterole, kwasy organiczne, żywice, pochodne fenolowe oraz sole mineralne. Dlatego też nagietek i jego przetwory, stosowane zewnętrznie, działają przeciwzapalnie, bakterio i grzybobójczo (z uwagi na zawartość trójterpenów i karotenoidów).
Karotenoidy warunkują prawidłowy wzrost nabłonka, przeciwdziałają nadmiernemu łuszczeniu się naskórka, przyśpieszają ziarninowanie i blizonowacenie uszkodzeń skóry, nawet w poczatkowym okresie skórnych zmian nowotworowych. Mają także znaczenie kosmetyczne, gdyż regulują i wzmagają resorpcyjne własności skóry i chronią ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Korzystne ochronne i regenerujące własności nagieka obejmują również błony śluzowe jamy ustnej, gardła, nosa, oczu, pochwy i odbytu.
Alkoholowe czy olejowe wyciągi z nagietka można stosować w różnych uszkodzeniach skóry, jak kontuzje, rany, wrzody, stłuczenia i obtarci anaskórka, a także w owrzodzeniach żylakowych, zapaleniu skóry, żylakach odbytu, oparzeniach, ranach pooperacyjnych, odmrożeniach, wysypkach skórnych i innych.
LANOLINA
Lanolina jest to wosk chroniący wełnę owiec przed zamoczeniem. I z wełny owczej jest pozyskiwana. Jest mieszanką estrów kwasów tłuszczowych oraz steroli.
Lanolina ma bardzo dobre własności pielęgnacyjne, ze względu na podobny skład do warstwy lipidowej skóry ludzkiej. Ponadto jest naturalnym emulgatorem. Nie rozpuszcza się w wodzie, lecz jest w stanie wchłonąć jej dwukrotną ilość w stosunku do swojej wagi. Dlatego też w moich recepturach pełni funkcję emulgatora własnie (miast chemicznych substratów).
Znana jest z właściwości oczyszczających, wygładzających i natłuszczających skórę. Dobrze przenika w głąb skóry reguluje gospodarkę wodną, zmiękcza naskórek oraz zmniejsza szorstkość skóry.
Lanolina jest głównie przeznaczona do skóry bardzo suchej i suchej. Nawilża i uelastycznia.
Ważne: Przez wiele lat uważano lanolinę za silny alergen, jednak okazuje się, że czysta lanolina ma wyłącznie pozytywny wpływ na skórę, alergie były spowodowane złym oczyszczeniem lanoliny.
Wykazuje dużą zdolność penetracji naskórka oraz tworzy na powierzchni skóry film okluzyjny, zapobiegając w ten sposób utracie wody i zmiekczając i wygładzajac przez to skórę.
Lanolina sprawdza się przy bardzo wysuszonej oraz atopowej skórze, świetnie pielęgnuje też włosy - przesuszone i rozdwojone na końcach.
WOSK PSZCZELI
To znany od wieków produkt pszczeli, który jest mieszaniną kwasu palmitynowego, melisowego, hydrokwasów, alkoholu cerylowego, mirycynowego, estrów kwasu octowego, masłowego, walerianowego, węglowodorów jedno- i dwuhydroksylowego, również barwnika żółtego, chryzyny. W kosmetykach pełni istotną rolę, ma właściwości wiążące inne tłuszcze z wodą (działanie emulgujące).
Jest delikatny dla skóry. Potęguje działanie nawilżające mazideł. Wosk znajduje także zastosowanie w leczeniu kataru siennego, szeregu chorób skóry, wrzodów, czyraków, skaleczeń, ran, artretyzmu, dny, schorzeń reumatycznych, również jako środek ochronny skóry.
Wosk pszczeli ma właściwości ochraniające (zapobiega wysychaniu i działaniu czynników atmosferycznych), przeciwzapalne, wygładzające, przyśpieszające regenerację naskórka.
Stosowany jest jako podłoże do kremów, maści, past dermatologicznych, pomadek, wosków depilacyjnych, brylantyny. Dodawany jest również do kremów matujących (podwyższa temperaturę rozpuszczania kremu na skórze), mleczek i śmietanek kosmetycznych. W farmacji służy do wyrobu plastrów i czopków.
PROPOLIS
Jest to produkt pszczeli, w którego składzie mamy wosk pszczeli, żywice, woski roślinne, olejki eteryczne garbniki, substancje lotne oraz pewne ilości pyłku pszczelego i inne składniki (mogą zdarzyć się odnóża pszczół, albo martwe pszczoły, części roślin). Bowiem kit pszczeli – jak sama nazwa mówi, służy pszczołom do zalepiania dziur w ulu (miejscu gdzie jest gniazdo, może to być naturalnie pień drzewa), uszczelniania ula i powlekania szpar. Kit pszczeli powstaje z żywicznej substancji znoszonych w kształcie obnóży przez pszczoły robotnice, zbieranej z pączków drzew i roślin zielnych. Istnieje też teza, że pszczoły produkują kit z otoczek ziarn pyłkowych, która będąc substancją niestrawną zostaje przez nie wydalona.
Generalnie uznaje się, że pszczoły pozyskują i „produkują” propolis z substancji żywicznych młodych pączków roślin (głównie: topoli – kolor brązowy, brzozy – czarny, olchy – kolor żółty). Kolor propolisu zależy głównie od tego z jakiej rośliny został pozyskany. Owady zbierając te substancje mieszają ze swoją śliną i znoszą do ula. Przyniesiony na obnóżach propolis jest zdejmowany przez pszczoły ulowe w miejscu przeznaczenia.
Oprócz wymienionych składników propolis zawiera także wiele minerałów (np żelazo, miedź, magnez, krzem, mangan, cynk, kobalt), a także witaminy (E, H, P i B).
W lecznictwie tradycyjnym wykorzystywano propolis do uśmierzania bólu. Obecnie potwierdza się jego przeciwbólowe działanie, które może być wyższe od działania kokainy.
Na podstawie licznych badań stwierdzono, że propolis ma zdolność do wykazywania silnych właściwości bakteriostatycznych a nawet i bakteriobójczych. Dlatego kit pszczeli znalazł zastosowanie, jaki środek leczniczy w schorzeniach skóry (bakteryjnych, grzybiczych, wypryskach i łuszczycy), w zapalenie gardła, i przewodu pokarmowego.
Odkryto także pozytywne działanie propolisu na regenerację tkanki kostnej, mięśniowej i naskórka, stąd też wynika jego zastosowanie w leczeniu odmrożeń, odleżyn, otarć, ubytków mięśni.
Działania lecznicze, jakie przypisuje się propolisowi:
- działanie antybiotyczne – hamowanie rozwoju czy też całkowite zniszczenie bakterii, grzybów, wirusów i pierwotniaków
- działanie stymulujące układ odpornościowy
- działanie odnawiające – tkanek miękkich, łącznej, chrzęstnej, kostnej i zębowej
- działanie przeciwutleniające – wychwytywanie wolnych rodników
- działanie miejscowo znieczulające
- działanie uspokajające – na ośrodkowy układ nerwowy
- działanie usprawniające trawienie (żółciotwórcze)
Propolis może przynieść efekty zastosowany w przypadku infekcji rożnego pochodzenia, oparzeń, zranień, kontuzji, dermatoz, spadku odporności, czy w walce z bólem reumatycznym.
MIÓD
To wytwór pszczelich istot, który jest pokarmem dla ich larw, produkowany z nektaru roslin lub spadzi. Miód jest produktem końcowym dojrzewaia nekatu (odparowanie wody - zagęszczenie nektaru, dodanie substancji własnych pszczół oraz kolejne przemiany chemiczne).
Początkowo, słodki nektar, staje się coraz bardziej gęsty, a dzięki działaniu substancji zawartych w wydzielinie gruczołów pszczoły, następuje rozkład sacharozy na galaktozę i fruktozę. Po pewnym czasie zawartość sacharozy maleje do 2-3%. Oprócz tego do przerabianego przez pszczoły nektaru dostają się jeszcze inne enzymy pochodzące od pszczół.
Dojrzały miód zawiera oprócz tego także większą niż nektar ilosć kwasów organicznych, a także substancję bakteriostatyczną - zwaną inhibiną.
Świeży, dojrzały miód jest lepką cieczą silnie higroskopijną (w powietrzu suchym traci wodę a w wilgotnym chłonie wilgoć cała powierzchnią, a wchłanianie wody zachodzi bardziej intensywnie. Dlatego w plastrze miód jest przez pszczoły zasklepiany woskiem).
Poza wspomnianymi cukrami prostymi i niwielką ilościa sacharozy, miód zawiera wymienione wyżej enzymy, kwasy organiczne, ale także związki mineralne, azotowe, witaminy, olejki eteryczne, barwniki, niewilką ilośc białek (albuminy i globuliny w ilości do ok. 1,5%), wspomniana wyżej substancja lecznicza inhibina, a w miodzie nostrzykowym obecna jest kumaryna. W miodzie można znależć także cholinę.
Większośc miodów po pewnym czasie przechowywania ulega krystalizacji. Jest to proces naturalny, nisłusznie zwany "scukrzaniem się" i przez laików uważany za proces dyskwalifikujący miód jako produkt pełnowartościowy. Po pierwsze sugeruje to, że miód "zmienia się" w sacharoze - co oczywiście nie jest prawdą, po drugie by odwrócić proces krystalizacji miodu - wielu pszczelarzy (w tym głównie przemysłowi) podgrzewają miód, by ten znów uzyskał lejąca postać. Niestety! w procesie podgrzewaia miód znacząco traci na wartości - niszczone są enzymy i witaminy. Nieodpowiednio przeprowadzona dekrystalizacja sprawia, że ilość HMF (hydroksymetylofurfuralu) w miodzie diametralnie rośnie. Związek ten nie ma wartości odżywczej i nie jest przez nas trawiony. Przez to miód traci lecznicze, bakteriobójcze, odżywcze i wzmacniające właściwości.
Miód od wieków stosowany był w lecznictwie i kosmetyce (pielęgnacji) - świadectwa takiego jego zastosowania pochodzą z Chin, Babililonii, Grecji, Rzymu, Egiptu. Hipokrates, był nie tylko gorącym zwolennikiem miodu jako cennego leku, ale polecał go także jako skuteczny środek upiększający cerę.
Miód może stanowić czynny składnik wielu kremów czy maści, maseczek i kompresów. Enzymy zawarte w miodzie oraz kwasy organiczne delikatnie złuszczają martwy naskórek, a składniki mineralne i witaminy mogą być przez skórę wchłonięte. Lecznicza cholina - przeciwdziała rozowojowi patogenów na skórze. Dlatego miód stanowi dość kompleksowy kosmetyk - do mycia i pielęgnacji skóry.
Miód pomaga w nawilżaniu i utrzymaniu optymalnej wilgotności skóry. Jest też doskonały do pielęgnacji włosów - delikatnie je rozjaśnia (przy regularnym stosowaniu), zapobiega elektryzowaniu i puszeniu się, oczyszcza. W połączeniu z olejami tworzy świetną maseczkę na skórę głowy, ale nie tylko - reguluje wydzielanie łoju, nawilża, uelastycznia i przywraca normalne funkcje skóry.
OLEJEK Z ROKITNIKA
Wyciskany na zimno z owoców rokitnika, ma dość intensywny pomarańczowo-czerwony kolor i lekko cierpki (jak dla mnie) owocowy zapach.
Intensywna, czerwona barwa oleju, wynika z wysokiej zawartości karotenoidów (beta-karotenu w ilości od 40 do 100mg% oraz likopenu, kryptoksantyny i zeaksantyny w ilości 180-250 mg%).
Karotenoidy wpływają znacząco na własności regeneracyjne, przeciwzmarszczkowe oraz antyoksydacyjne tego oleju. Ponadto poprawiają koloryt skóry i chronią przed promieniowaniem słonecznym.
Olej ten zawiera wysoką dawkę witaminy E, ponadto sporo minerałów i flawonoidów, co ma korzystny wpływ na drobne naczynka krwionośne.
Olej ten ma dość unikalny skład kwasów tłuszczowych. Jako nieliczny olej roślinny zawiera wysokie stężenie kwasu tłuszczowego palmityno-oleinowego - Omega-7, który jest naturalnym składnikiem lipidów skóry. To dlatego wpływa on pozytywnie na regenerację naskórka i odpowiada za gojące właściwości oleju.
Może być stosowany w leczeniu oparzeń, odmrożeń, odleżyn, trudno gojących się ran, egzem, wyprysków, zmian alergicznych i stanów zapalnych skóry, zmian chorobowych i podrażnień skóry spowodowanych promieniowaniem słonecznym lub radioaktywnym (np. po naświetlaniach stosowanych w terapii chorób nowotworowych) - posiada duże tradycje w fitoterapii. Badania potwierdzają, że olej z owoców rokitnika zastosowany odpowiednio wcześnie, wyraźnie przyśpiesza gojenie ran, formowanie się nowego, zdrowego naskórka oraz zmniejsza blizny.
W kosmetyce olej ten ma zastosowanie w pielęgnacji cery zniszczonej, przesuszonej, łuszczącej się, ze zmarszczkami, podrażnionej, naczynkowej i z trądzikiem różowatym.
Olej z owoców rokitnika wpływa też pozytywnie na kondycję włosów. Zastosowany na skórę głowy, zapobiega wypadaniu włosów, działa przeciwłupieżowo oraz poprawia stan samych włosów dodając im połysku.
OLEJEK PICHTOWY
Pozyskiwany z jodły syberyjskiej olejek eteryczny jest tradycyjnym lekiem stosowanym wewnętrznie i zewnętrznie na skórę i błony śluzowe (nawet bez rozcieńczenia). Olejek pachnie balsamiczno-cytynowo-miętową nutą i posiada terpentynowo-gorzkawy smak, barwę żółtawo-zielonkawą lub jest cieczą bezbarwną. W składzie chemicznym zawiera octan bornylu, alfa-pinen, beta-pinen, kamfen, cineol, mircen.
Olejek można zażywać doustnie (jesli producent tego zakazuje to taki olejek jest najprawdopodoniej zanieczyszczony lub fałszowany i tym samym bezwartościowy - np. może być ekstrahowany rakotwórczymi rozpuszczalnikami lub źle oczyszczony z rozpuszczalników, fałszowany olejkiem jodłowym zwykłym lub syntetycznym, zwiększany objętościowo terpentyną itd. Dlatego wazne by kupować olejek ze sprawdzonego źródła.
Olejek pichtowy działa immunostymulująco (pobudza układ odpornościowy ustroju), żółciopędnie, żółciotwórczo, przeciwzapalnie, moczopędnie, przeciwobrzękowo, przeciwświądowo, przeciwdepresyjnie, wzmacniająco ogólnie, napotnie. Ponadto reguluje wypróżnienia, wzmacnia serce, rozszerza drogi oddechowe ułatwiając oddychanie. Działa mukolitycznie (upłynnia śluz) i odkażająco na przewód pokarmowy, układ oddechowy i skórę.
Wykazuje silny wpływ przeciwgrzybiczy i przeciwroztoczowy (zabija roztocze, w tym także nużeńca Demodex), przeciwpierwotniakowy i przeciwbakteryjny. Odświeża skórę i oddech. Po zażyciu doustnym wchłania się wciągu 20-30 minut do krwi i limfy, wywierając działanie miejscowe i ogólne. Wydalany jest wraz z moczem, z potem, łojem, żółcią i powietrzem wydychanym przez płuca. Pobudza wydzielanie kwasu solnego, soku trzustkowego i jelitowego. Działa rozkurczowo (spazmolitycznie) i wiatropędnie. Zwiększa krążenie mózgowe, skórne, wieńcowe i w kończynach. Działa przeciwwysiękowo.
Olejek pobudza aktywność i liczbę makrofagów i granulocytów obojętnochłonnych, jest wymiataczem wolnych rodników i nadtlenków, przez co działa przeciwnowotworowo i opóźnia procesy starzenia tkanek, w tym skóry. Zwiększa syntezę cytokin, interferonu i TNF (Tumor Necrosis Factor). Jest silnym wirustatykiem (virustatica), czyli substancją hamującą replikację i dojrzewanie wirusów. Olejek pichtowy uszkadza osłonki lipoproteinowe wirusów i strukturę rdzenia nukleinowego wirusów. Zażywany dłuższy czas poprawia samopoczucie.
Zastosowany na skórę - działa przeciwłuszczycowo, przeciwtrądzikowo, zapobiega wypadaniu włosów, likwiduje łupież skóry owłosionej i pokrzywkę. Można stosować w leczeniu wyprysków u dzieci pod warunkiem, że nie dziecko nie jest uczulone na ten olejek.
Może być stosowany w przypadku wystąpienia takich schorzeń jak: czyraki, liszaje, liszajce, grzybice skóry i układowe, łojotokowe zapalenie skóry, łuszczyca, trądziki, opryszczka, owrzodzenia, reumatyzm, artretyzm, przeziębienie, nieżyty układu oddechowego, chrypka, kaszel, zapalenie zatok obocznych nosa, kamica żółciowa, kolki, zaparcia, zapalenie gruczołu krokowego, niemoc płciowa, blednica skóry, słabe krążenie w kończynach (stale zimne, blade lub sine dłonie i stopy) i mózgowe, świąd skóry, ukąszenia owadów i pająków, użądlenia, zaburzenia trawienne, ból brzucha, skąpe miesiączkowanie stan przedmiesiączkowy i okresu przekwitania, bóle głowy, obrzęki, plamy na skórze.
Czyli jak widac jest to dość potężne orędzie w walce z przeciwnościami zdrowia :) W mojej apteczce obecny od wielu wielu lat. Piłam go niejednokrotnie i zwykle przyjemnie przez jakiś czas odbijał mi się sosną ;) teraz stosuję go głównie zewnętrznie, a w czasie przeziębienia - aplikuję go do nosa, płuczę gardło, smaruję chore miejsca. Nalezy ostrożni stosować go u małych dzieci i kobiet w ciąży - z uwagi na brak badań, nie zaleca się stosowania (jak w przypadku wielu leków naturalnych ;). Myślę, ze najwazniejszy rozsądek...
MAŚĆ ZATEM STANOWI DOSKONAŁE POŁĄCZENIE SKŁADNIKÓW O REWELACYJNYCH WŁAŚCIWOŚCIACH.
Przyjemnie pachnie - trochę ulem ;) trochę iglastym lasem... Ma miłą konsystencję.
Od takie moje małe 100% naturalne cudo :)
źródła:
- http://www.nutrivitality.pl/tluszcze-jadalne/tluszcze-zwierzece/loj-bydlecy.html
- http://www.westonaprice.org/health-topics/traditional-nourishing-and-healing-skin-care/
- http://cms.halpress.eu/news_view.php?tpl=47&nid=155352
- www.zrobsobiekrem.pl
- http://www.biochemiaurody.com/sklep/oil-seabuckthorn.html
- http://luskiewnik.strefa.pl/acne/pichta.htm
- Rośliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie, A. Ożarowski, W. Jaroniewski, Warszawa 1989r.
- http://www.tomekmiodek.pl/miod-pszczeli
- Produkty pszczele i przetwory miodowe, M. Wojtacki, Warszawa 1988r.,