Wątróbka - superfoods na każdą kieszeń + przepis na wątróbkę z cebulą i jabłkiem w tymianku
Zainspirowana pomysłem Lauren (tutaj link), przypomniałam sobie o kapsułkach wątrobowych, które robimy - jako naturalny świetny suplement.
Tak dużo pisze się i mówi o rożnych goji, acai, spirulinach, maca i innych superfoodsach ... a dlaczego nie o wątróbce?
Nie twierdzę, że spirulina, chlorella czy maca - są złe. Ale ich rola jest może czasem zbyt wyolbrzymiona (marketing). Maca - to korzeń wysokogórskiej rośliny, którą Peruwiańczycy upodobali sobie jako świetny wspomagacz w rekonwalescencji - ale głównie w okresie głodowym, zastępowała im inne wartościowe pokarmy. Spirulina - no cóż, jeszcze rozumiem wielki zachwyt nad nią czyniony przez głodnych aminokwasów i kwasów tłuszczowych wege ;) .. Ale mamy też przecież takie nasze superfoodsy dziko rosnące - jak aronia, dziki bez, czeremcha... sproszkowane wysuszone liście ziół - np. pokrzywy - to także świetna opcja. Czy wiecie jak hoduje się spirulinę...to są fermy...
Ale dlaczego wątroba jest uznawana często za pokarm biedaków... No cóż, może odpowiedzą na to pytanie ci bogaci ;)
Zniesławiona współcześnie, w tradycyjnych kulturach wątroba uważana była za pożywienie dla władców.
W świecie zwierząt podobnie - basior zawsze spożywał wątrobę (i inne podroby) - ewentualnie dzielił się nimi ze swoją brzemienną lub karmiącą szczenięta, wilczą partnerką - waderą. Inne zwierzęta także nie gardzą podrobami nigdy. Ale człowiek to człowiek... Zawsze wie swoje i chce być mądrzejszy od Matki Natury ;)
Wojciech Majda kiedyś poruszył temat - między innymi i wątróbki, polecam jego artykuł - tutaj link: http://permakultura.net/2013/07/25/pochwala-starych-parowek-czyli-dlaczego-miesozercy-miewaja-niedobory-witaminy-b12/. Rześkie spojrzenie na temat :)
WĄTROBA (zwłaszcza nie zniszczona gotowaniem) to wspaniałe źródło biodostępnych substancji:
- witaminy A, B, D, K (w tym B12 i kwas foliowy - przypominam w najlepszych biodostępnych formach)
- minerały - przede wszystkim żelazo i miedź, także cynk
- zawiera koenzym Q10 (jest on bardzo wrażliwy na wyższe niż 35st.C temperatury, dlatego im bardziej przetworzona wątróbka tym go mniej...)
- zawiera odżywcze makroskładniki (węglowodany, białka, tłuszcze)
- zawiera witaminę C - ale tylko ta surowa wątróbka! (witamina C zaczyna "ginąć" w temperaturze 60 st.C)
Pisząc o wątrobie - jako organie, warto wspomnieć o jej funkcjach w ludzkim organizmie (u innych zwierząt jest podobnie). Piszę o tym, by podkreślić fakt, że ważne jest by dbać o to co jemy (chyba, że chcemy szybciej wykończyć własną wątrobę) oraz - w kontekście jedzenia wątroby innych zwierząt - dbać o to by pochodziła ona od zdrowo hodowanych zwierząt (najlepiej jedzących naturalny dla nich pokarm, zwierząt żyjących w naturalnych warunkach - czyli NIE dla hodowli masowej, zwierząt traktowanych chemicznymi lekami, hormonami itd...).
Funkcje wątroby (źródło - www.tlustezycie.pl, http://www.tlustezycie.pl/2013/11/watroba-detoks.html):
- jej podstawowa funkcja to detoks - filtrowanie krwi. Ludzie boją się wątrobę spożywać - z uwagi na tę jej funkcję jaką pełni w organizmie żywym. W obawie, ze jest rezerwuarem toksyn. I owszem - mogą się w niej znajdować także i toksyny (choć przede wszystkim zawiera składniki odżywcze, o których pisała). Ale warto pamiętać, że skoro wątroba je zawiera - to w i innych tkankach (tłuszcz, mięśnie, kości) te toksyny będą. Dlatego ciągle jak mantrę powtarzam - kupujcie zwierzęta z niemasowych hodowli, zdrowe, z pewnych źródeł. Toksyny endo i egzogenne kumulują się we wszystkich tkankach! Organizm najpierw upycha je w tkanki rezerwuarowe, na końcu w kluczowe organy. Inaczej by strzelał sobie od razu samobója.
- wątroba bierze udział w reakcji stresowej (poprzez produkcję szybkiego zastrzyku energii)
- bierze udział w metabolizmie węglowodanów (zamiana glukozy w glikogen)
- magazynuje witaminy A,B,D i K oraz minerały: żelazo, miedź
- przekształca witamin do bioaktywnych form (np. żelazo do ferrytyny, lizynę do karnitynę, beta-karoten do retinolu - dlatego nie warto obciążać wątroby nieaktywnymi formami suplementu - jak pisze Monika)
- reguluje poziom glukozy we krwi
- reguluje metabolizm protein (konwersję aminokwasów)
- bierze udział w reakcji odpornościowej (produkuje fibrynogen)
- pomaga w utrzymaniu równowagi hormonalnej (reguluje poziom insuliny, przekształca hormony tarczycy T4 w T3)
- bierze udział w trawieniu (produkuję żółć, która jest niezbędna do trawienia tłuszczy i absorpcji witamin rozpuszczalnych w tłuszczu)
- kontroluje produkcję cholesterolu i trójglicerydów
Już wiecie dlaczego wątroba jest superorganem, przez to i superfoodsem.
To nie jest mój wymysł by traktować wątróbkę i inne organy jako superżywność. Zwierzęta wiedzą to instynktownie, my ludzie - musimy mieć często coś potwierdzone naukowo przez gremium autorytetów aktualnie uznawanych (a może za rok ci będą się palić na stosie i przyjdą inni ;))... Nie wnikam już w to, że uważam, ze to nas gubi - jako gatunek. Miast wsłuchać się w instynkt, my nie dość, że zaburzamy go permanentnie ładując w siebie nienaturalne produkty i żyjąc w plastikowym świecie, to jeszcze na siłę szukamy potwierdzeń, często tak oczywistych faktów. Tylko dlatego, że uważamy się za istoty "wyższe" od innych zamieszkujących ten piękny glob... Sorry za dygresję, już wracam do wątroby ;)
Monika z Tłustego Życia (www.tlustezycie.pl) na swoim facebooku pisze jeszcze tak o wątróbce - jako pokarmie, tym razem: "Często pytacie ile można jeść wątróbki dziennie. Osobiście polecam przeciętnej osobie jeść nie więcej niż 250 gram tygodniowo. Obawą jest przede wszystkim toksyczność witaminy A, oraz zbyt duża ilość miedzi i żelaza. Osobom z anemią lub chorobami skóry zalecam jeść więcej wątróbki, zwłaszcza drobiowej, która ma mniej miedzi, ale również dbać o podaż witaminy D, która jest synergistyczna z A i cynkiem, który jest antagonistą miedzi." Cenna uwaga - uważam, zwłaszcza od takiej jak Ona specjalistki od dietoterapii, zwłaszcza chorób autoimmunologicznych.
Ja uważam, że najlepiej spożywać wątróbkę surową. To nie jest szpinak czy jarmuż albo fasola, które wymagają przetworzenia by były dla nas strawne. Nasz organizm poradzi sobie doskonale z surową wątrobą, mięsem czy jajem. Choć dyskusyjna jest kwestia smaku - dosłownie i przyznaję, ze ja mam z tym problem. Dlatego wątróbkę delikatnie i krótko obrabiam.
Przyzwyczajonym do różnych smaków, nam współcześnie wątróbka surowa może nie smakować. Ja sama niestety z trudem jem surową i najczęściej jednak wrzucam ją na minutę na patelnię - by lekko się ścięła i ociepliła. Wiem, ze to kwestia przyzwyczajenia oraz braku zwyczaju jedzenia jej u mnie w domu, w postaci półsurowej. Pracuję nad zmianą przyzwyczajenia ;)
Tymczasem można nawet z wątróbki przygotować koktajl (szejka).
Inna propozycja - to zblendowana z przecierem (lub sokiem) pomidorowym z dodatkiem kwaśnego mleka lub mleka kokosowego, gubi się w smakach pomidora i przyznam, że koktajl smakuje bardzo ciekawie. Jest bardzo zjadliwy (Aldona, dzięki za inspirację :) do zrobienia szejka pomidorowego z wątróbki).
Moja Babcia serwowała mi wątróbkę lekko podgrzaną na patelni (w środku krwista) z miodem (przepis jest bardzo prosty - wystarczy na rozgrzany tłuszcz wrzucić wątróbkę - drobiowa - w całości, a większych zwierząt - pokrojoną w kawałki/plastry, chwilkę ogrzać - podsmażyć. Zdjąć z ognia i jeszcze na ciepły tłuszcz wlać odrobinę miodu (około łyżki) i pozwolić mu zmieszać się z tłuszczem. Wymieszać wątróbkę z sosem. Pycha!).
Kapsułki z suszoną wątróbką (i innymi podrobami przy okazji - serca, nerki) - warto zrobić sobie takie superfoodsy (tu wpis o naturalnych superfoodsach).
- Suszenie wątróbki w suszarce do ziół i grzybów
No i pomysł z mrożonymi porcjami wątróbki. Równie świetna alternatywa. Wątróbkę kroimy na małe kosteczki, rozkładamy na tacy, mrozimy i potem przesypujemy do woreczka. W razie potrzeby - np raz dziennie, lub co drugi dzień, zjadamy - 2-3 kosteczki, jak pokroimy na małe kawałeczki - możemy kosteczki połykać :) Zamrożone "tabletki" dość łatwo łyknąć - warto popić ciepłą wodą.
Zatem jedzmy wątróbkę (i inne podroby tez - serce, język, śledziona, grasica - każde jest bogactwem i superfoodsem) - warto wybierać tę od zwierząt hodowanych byle jak, szpikowanych chemią i nienaturalnym pożywieniem oraz żyjącym w cierpieniu.
Nie trzeba wątroby spożywać każdego dnia (no chyba, że w kapsułkach albo mrożonych kosteczkach), ale raz w tygodniu po około 250 gr. Gdy jesteś w ciąży lub karmisz - na pewno warto częściej.
Jestem też zdania, że nie warto się przymuszać do niczego, także do podrobów. Osobiście mam czasem fazy, że jem wątróbkę często i więcej, a potem nie jem przez jakiś okres. Pewnie takie zachowanie u dzieci jest znane większości rodziców. Z resztą, Kuba na swoim wykładzie o Instynktownym jedzeniu mówił o ciekawym eksperymencie na dzieciach. Zapraszam do posłuchania, to tylko 45 minut, a zmieni Twoje spojrzenie na jedzenie: https://www.youtube.com/watch?v=ygBo50y0TLs
[embed]https://www.youtube.com/watch?v=ygBo50y0TLs[/embed]
Czasem mamy wyraźną niechęć na dany pokarm. Ale tu uwaga - sprawdźmy - czy chodzi o "czystą" postać pokarmu a nie danie z jej udziałem (czyli np weźmy wątróbkę, powąchajmy, posmakujmy surowej a nie serwujmy sobie na siłę twardą jak kość wątróbkę z cebula, bo może się okazać, że nasz organizm nie znając czystego smaku wątróbki, nie chce akurat w danym momencie tej podsmażonej cebuli, a my zrezygnujemy z tego, czego możemy potrzebować ;)). Pamiętajmy, że ochota na chipsy nie musi być znakiem, ze chcemy chipsów. Możemy chcieć soli albo tłuszczu albo węgli. Dlatego właśnie namawiam by jadać jak najmniej skomplikowane posiłki, wręcz monoposiłki lub takie złożone z max. 5 składników (wraz z przyprawami oczywiście).
Sama stawiam sobie w kuchni bardzo często wyzwanie, by robić takie posiłki, które składać się mają właśnie z maksymalnie 5 składników. Świetna zabawa, pole do kreacji, do poznawania prawdziwych smaków danych produktów (bo są mało zafałszowane). Do tego takie posiłki lepiej się trawią.
I tak w nawiązaniu do tego Wyzwania oraz do bohaterki tego postu - prezentuję Wam ten oto przepis:
WĄTRÓBKA Z CEBULĄ I JABŁKIEM W TYMIANKOWYM "deszczyku" :))
SKŁADNIKI (1 spora porcja, jedzona bez dodatków):
- ok. 200-250 gr watróbki
- 1 średnie jabłko
- 1 średnia cebula
- 1 łyżka smalcu (może być olej kokosowy, łój wołowy, smalec gęsi)
- 1 łyżeczka tymianku (suszony lub świeży), sól do smaku
Wątróbkę kroimy na cienkie plastry/kawałki. Cebulkę pokrojoną w piórka, podgrzewamy razem z pokrojonym w plasterki jabłkiem na tłuszczu. Dodajemy sól i tymianek. Można dodać odrobinę wody. Mieszamy. Grzejemy do czasu aż cebulka i jabłka zmiękną (nie spalamy na złoto). Dodajemy pokrojoną wątróbkę i podgrzewamy wszystko razem jeszcze przez około minutę. Gotowe.
Pychota, sycące, zdrowe, niskoprzetworzone, kilkuskładnikowe :)
A na koniec jeszcze porcja wiedzy - rzeczowo i konkretnie (i naukowo) o zwierzęcych superfoodsach (w tym wątrobie) opowiada Patryk. Polecam Jego oraz Jego Partnerki - kanał na YT.
https://www.youtube.com/watch?v=tgi_WHQZOJc